Jeśli biuro zdecyduje się zezwolić na umieszczenie reklam na terenie danej nieruchomości, w karcie terenu będzie musiało określić ich wielkość, kształt i położenie. Nie chodzi tylko o reklamy na ulicach. Podobne regulacje dotyczą ogrodzeń, jakie właściciel będzie mógł postawić i katalogu kolorów dla fasady budynku.
Nowe przepisy nie sprawią jednak, że gdańskie ulice od razu wypięknieją.
- Biuro będzie wpływało tylko na nowo uchwalane i zmieniane plany - tłumaczy Michał Szymański z Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej. - Nie będzie miało wpływu na te już uchwalone - dodaje.
Radni zapowiadają, że to nie koniec walki o poprawę wyglądu miejskich ulic. Niedawno utworzyli specjalny zespół ds. estetyki. Także prezydent zapowiada wydzielenie referatu estetyki w Wydziale Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków.
Czytaj także:W Gdańsku może powstać Referat ds. Estetyzacji Miasta
- W ramach zespołu chcemy ukrócić praktyki obchodzenia prawa, a poza tym zająć się pracą nad konkretnymi dzielnicami - zapowiada Piotr Grzelak, wiceprzewodniczący Komisji Rozwoju Przestrzennego i Ochrony Środowiska. Przyznaje jednak, że sami radni nie są w stanie zrobić wszystkiego. Chaos i wolna amerykanka na ulicach Gdańska i innych miast nie wynikają bowiem tylko ze złych planów zagospodarowania. To w dużej mierze wynik istniejących luk prawnych.
- Rusztowanie umieszczone przy fasadzie budynku wymaga pozwolenia na budowę, w którym można zabronić umieszczenia reklamy. Jeśli jednak konstrukcja nie styka się bezpośrednio z fasadą, pozwolenie nie jest konieczne - reklama spokojnie wisi. Billboard może się też pojawić, jeżeli ma finansować remont budynku, na którego fasadzie się znajduje. W praktyce - reklama często wisi latami, właściciel zarabia, remontu nie ma - relacjonuje Grzelak.
Oddzielnym problemem jest kwestia egzekucji istniejących przepisów. Nielegalnymi reklamami zajmuje się powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Jednak z powodu skomplikowanych procedur jego interwencje nierzadko trwają wiele miesięcy i przez to stają się nieskuteczne. Właściciel podpisuje umowę na umieszczenie reklamy na kilka tygodni, więc przed wydaniem nakazu likwidacji, reklama znika.
- Dopóki inspektor nie będzie miał większych uprawnień, reagował szybciej i działał jak policja budowlana, przepisy dalej będą ignorowane - uważa Szymański. Opowiada o swojej interwencji w sprawie niezgodnej z przepisami reklamy, która pojawiła się na Starym Przedmieściu. - Po pół roku dowiedziałem się, że inspektoratowi, gdzie przekazałem zdjęcia, nie udało się jeszcze ustalić adresu, gdzie zawisł baner - tłumaczy.
Uprawnienia inspektora, procedury egzekucji i usunięcie luk w prawie to jednak zadanie dla rządu.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?