MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Asseco Prokom będzie odrabiał zaległości z Energą Czarni Słupsk

Paweł Durkiewicz
W pierwszym spotkaniu tych drużyn Prokom wygrał 79:68.
W pierwszym spotkaniu tych drużyn Prokom wygrał 79:68. fot. apr/sas
Dużych emocji można spodziewać się po dzisiejszym meczu derbowym w Gdyni. Asseco Prokom podejmie Energę Czarnych Słupsk i będzie to ostatnia konfrontacja 24. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki. Obie strony mają o co walczyć i choć na papierze murowanym faworytem wydają się gospodarze, nikt w słupskiej ekipie nie chce nawet słyszeć o jednostronnym pojedynku.

Mistrzowie Polski z Gdyni przełamali w tym tygodniu swoją przykrą serię czterech kolejnych porażek. W Kołobrzegu zawodnicy trenera Tomasa Pacesasa zdemolowali miejscową Kotwicę, a końcowy wynik (103:57) mówi wszystko o przebiegu spotkania. Gdy po kilkunastu minutach końcowy rezultat był rozstrzygnięty, litewski szkoleniowiec mógł pozwolić się wykazać rezerwowym. Więcej niż 20 minut na boisku przebywali tylko Polacy: Piotr Szczotka, Przemysław Zamojski i Adam Łapeta.

Nie da się jednak ukryć, że rywal do mocarzy nie należał, a wiadomo przecież, że już w przyszłym tygodniu (wtorek i czwartek w Atenach) w ćwierćfinale Euroligi rywalem Asseco Prokomu będzie grecka potęga - Olympiakos Pireus. Właśnie dlatego polski jedynak w europejskiej elicie musi pokazać optymalną formę już dziś. Mecz z lokalnym rywalem będzie ostatnim sprawdzianem i próbą generalną przed historyczną rywalizacją o Final 4 w Paryżu. Warto też pamiętać o sytuacji w "czubie" tabeli PLK. Żeby zająć pierwsze miejsce na koniec rundy zasadniczej, gdynianie muszą unikać wpadek i nie pozwolić się przeskoczyć Anwilowi Włocławek. Drużyna z Kujaw widnieje obecnie na pierwszej pozycji, ale tylko dlatego, że ma o jeden rozegrany mecz więcej.

W Słupsku z kolei mają swoje zmartwienia. Czarni spisują się ostatnio poniżej oczekiwań, a rozczarowaniem zakończyła się środowa potyczka ze zgorzeleckim PGE Turowem. Porażka 69:72 po nerwowej końcówce to już piąte z rzędu niepowodzenie. Zespół coacha Igorsa Miglinieksa po raz kolejny nie był dużo gorszy od swoich rywali, jednak w decydujących momentach ponownie zabrakło zimnej krwi i odrobiny szczęścia. Gdyby zsumować różnice w końcowych wynikach pięciu ostatnich spotkań przegranych przez "czarne pantery", otrzymalibyśmy zaledwie 16 punktów więcej po stronie przeciwników!

- Jesteśmy teraz w bardzo trudnej sytuacji i mamy problem z przełamaniem się. Ostatnio zawsze w ostatnich minutach toczy się walka kosz za kosz i w końcówkach brakuje nam wiary w zwycięstwo - mówił rozczarowany trener Miglinieks. - Jeśli będzie taka potrzeba, to sam się przebiorę i wyjdę na parkiet pomóc drużynie. Nie poddajemy się i w meczu z Prokomem chcemy w końcu wygrać - zapewnił.

Kto wie, czy łotewski szkoleniowiec nie powinien szykować formy. Czasu na poprawę gry coraz mniej, a presja coraz większa. Jeśli Czarni nie podniosą się szybko z kryzysu, mogą wylądować poniżej 8. miejsca na koniec rundy, co skutkowałoby utratą przewagi własnego boiska w pre play-off.

Początek meczu Asseco Prokom - Energa Czarni dziś o 17.30 w hali sportowo-widowiskowej Gdynia przy ul. Kazimierza Górskiego.

od 12 lat
Wideo

Śniadanie prasowe z piłkarzami GKS Katowice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto