MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk: W kolejnym sezonie też zaskoczymy. Mam nadzieję, że światło zaświeci i dla Trójmiasta

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Dariusz Gadomski, prezes siatkarskiego Trefla Gdańsk
Dariusz Gadomski, prezes siatkarskiego Trefla Gdańsk Jakub Steinborn
Trefl Gdańsk rozpoczyna już przygotowania do sezonu 2024/2025, w którym będzie miał do dyspozycji wielu siatkarzy powracających po latach do Ergo Areny. Żółto-czarnych prowadzić będzie nowy szkoleniowiec, wracający do Polski Mariusz Sordyl. O tych zmianach i nadziejach związanych z zapleczem klubu rozmawiamy z Dariuszem Gadomskim, prezesem Trefla Gdańsk.

Niedawno zakończyliśmy sezon 2023/2024, a już praktycznie witamy nowy 2024/2025. Poznaliśmy nowego trenera Mariusza Sordyla. Długo się dogadywaliście? Podobno Trefl go kusił już 20 lat temu.
Wtedy mnie jeszcze tutaj nie było. Tak, słyszałem tę opowieść, że pan Kazimierz Wierzbicki dzwonił do trenera, jak zespół pierwszy raz awansował do PlusLigi. Teraz zajęło to pięć dni. Telefon był w poniedziałek, w środę drugi telefon, a w piątek spotkanie w Olsztynie i dogadani. Było w miarę szybko i z podobną wizją na wszystko. Cieszę się, bo to silna osobowość. To chyba idealny szkoleniowiec na ten czas dla Trefla.

Postawny człowiek, więc wszyscy będą się go słuchać i bać.
Bardzo spokojny. Ma jednak taki tembr głosu, w którym słychać pewność przekazu. Ma przede wszystkim wizję tego, jak chce pracować i jak poukładać te klocki. Cały czas spotyka się z członkami sztabu, omawia formę współpracy. Widzę, że żyje tym, a to też jest ważne.

Jak te sportowe klocki będą ułożone? Czym trener będzie dysponował? Rozmawialiśmy wielokrotnie, że Trefl robi wyniki ponadto, co się zakłada. Tak nadal to będzie wyglądać?
Zobaczymy, bo czeka nas ciężki sezon. Trzy drużyny spadną z PlusLigi. Liga będzie spokojniejsza, bo grać w niej będziemy raz w tygodniu. Chyba tylko jedna środa będzie do gry. Ciężej będą miały tylko zespoły występujące w europejskich pucharach. Każdy sezon jest wielką niewiadomą, ale wierzę, że będzie dobrze, jeśli ominą nas kontuzje. Cały czas szukamy jeszcze jednego przyjmującego. Mamy wakat na tej pozycji. Wszyscy siatkarze przeszli już testy i badania prowadzone przez trenera przygotowania motorycznego. Fizycznie wyglądają dobrze, a niektórzy nawet bardzo dobrze. Dostali indywidualny plan treningowy. Wierzę więc, że postawiliśmy na odpowiednich zawodników.

Dużo powrotów będzie w Treflu. To będzie siłą tej drużyny, że będą w niej ludzie, którzy znają gdańskie środowisko?
Wiem, że niektórzy cieszą się, że w końcu wracają. To zawsze fajnie, że wychowankowie klubu, którzy grali przez lata w różnych miejscach, teraz wracają. Będzie więc kilka powrotów, kilku zawodników zostało, ale będą też jakieś nowości. Myślę, że powstanie z tego ciekawa mieszanka.

Kiedy rywalizuje się w jednej z najlepszych lig świata, to każdy wynik w górze tabeli satysfakcjonuje. Mówimy jednak o sporcie zawodowym, gdzie głód rezultatów zawsze jest spory. Co w tej najbliższej przyszłości może się zadziać?
Przed ostatnim sezonem Zaksa Kędzierzyn-Koźle miała być w finale tej ligi. Tymczasem zajęła dziesiąte miejsce. Gdyby nie kontuzje, to my z tym składem bylibyśmy w czwórce. Gdyby Aleks Nasewicz, Jordan Zaleszczyk i Kamil Droszyński byli zdrowi, mielibyśmy dużo większą opcję w zmiennikach. A wtedy wygralibyśmy mecz z Asseco Resovią. Zobaczymy, bo każdy sezon jest inny. Na pewno jest tak, że siłą Trefla jest to, że cały czas jest ten sam sztab. Zmienił się główny prowadzący, który ma fajną wizję, ale z kilkoma osobami chciał już współpracować wcześniej, będąc na Ukrainie. Jest Mariusz Wlazły, który jest bardzo dużym uzupełnieniem. Ktoś powie: e tam, psychologia. Ja wiem jednak, ile dobrych rad Mariusz przekazuje w szatni. Wiem też, jak dużo dawały niektórym zawodnikom spotkania z psycholożką Martą Witkowską. Ta współpraca nadal może być fajnym impulsem. Wierzę więc, że w kolejnym sezonie też zaskoczymy.

PlusLiga jest siatkarską ligą na światowym poziomie. Co w takim układzie może do niej wnieść Mariusz Sordyl, który ostatnio pracował w mniejszych ligach europejskich, a nawet poza naszym kontynentem?
Będąc za granicami zawsze uczy się innej kultury. Pracował tam sam, bo rodzina zostawała w Polsce. W Katarze na pewno jest inna mentalność, niż w Rumunii, czy Turcji. Wszędzie potrafił się dostosować i osiągał bardzo dobre wyniki. Myślę, że przez te 14 lat podróżowania, poznawania innych kultur też jeszcze bardziej ukształtowało go jako szkoleniowca, który potrafi zrozumieć, że zawodnik może mieć gorszy dzień. Jak rozmawialiśmy, gdyby był trenerem klubów PlusLigi, to pewne decyzje podejmowałby inaczej, niż w tych miejscach były robione. Może to bym im pomogło, aby nie były poza play-offami. To ciekawe przemyślenia, ale zobaczymy. Ja, widząc, z kim współpracował, jestem pełen wiary. Ma też świetny kontakt z trenerami młodzieżowymi, których poznał już wcześniej, a to też jest ważne.

Zaplecze Trefla mu w tym pomoże?
Jesteśmy jedynym klubem w PlusLidze, który ma wszystko w jednych strukturach. Jastrzębski Węgiel też ma akademię, która jest obok. Jesteśmy klubem, który ma młodzież pod szyldem Trefl Gdańsk S.A., a nie w jakiejś akademii, czy stowarzyszeniu. Każdy trener i każdy zawodnik to jedna wielka rodzina. To też jest nasza siła.

Mamy układ w sporcie wyczynowym w Polsce, że tam gdzie pojawiają się spółki Skarbu Państwa, tam poziom jest niedościgniony dla innych. Wspomina pan często, że Trefl w ostatnich latach był od tego wsparcia odcięty. Coś w najbliższym czasie się tutaj zmieni?
Myślę, że tak, ale zapewne będą to mniejsze pieniądze. Myślę, że nie będzie takiego szaleństwa. Słyszało się o wielkich budżetach, a na ten moment, patrząc na sytuację gospodarczą wielu spółek Skarbu Państwa, to takie pieniądze już nie wrócą. Będą bardziej urealnione pieniądze, które te spółki mogą przekazywać. Mam nadzieję, że światło zaświeci i dla Trójmiasta. Dla wielu klubów, które praktycznie były odcinane od tych pieniędzy.

Gabinetowe rozmowy zaczynają się na długo przed końcem sezonu. Wspomniał pan o tym, że kontraktowe przymiarki są w grudniu, a nawet wcześniej. Jak to wyglądało?
Budowaliśmy zespół, znając budżet przybliżony, jaki mieliśmy w zeszłym sezonie. Dlatego nie mamy tego jednego przyjmującego, za którym się rozglądamy. Jeśli dobrze się ułożą rozmowy z partnerami zewnętrznymi, to chcemy postawić na jakiegoś bardziej znanego zawodnika. Póki co, dużo spotkań i rozmów. Coś z tego powinno wyniknąć.

Przez chwilę był temat Georga Grozera. To miała być taka lokomotywa marketingowa, obok Mariusza Wlazłego i Lukasa Kamy. Co nie wyszło?
To była deklaracja właściciela Trefla. Nie wyszło, ale nie z naszej winy. Podpisaliśmy kontrakt, ale sprawy rodzinne zadecydowały, że rano zawodnik był na tak, a popołudniu już nie.

Czy ten nowy przyjmujący to może być ktoś o tak dużym, siatkarskim nazwisku?
Pamiętajmy, że na rynku nie ma już za dużo zawodników. Żeby kogoś pozyskać, być może trzeba go będzie wykupić. Zobaczymy, jakie będą możliwości. Na ten moment będziemy chcieli, żeby to był ktoś, kto zrobi różnicę dla tej drużyny.

A pana osobiście, to jaki wynik w przyszłym sezonie będzie satysfakcjonował?
Fajnie byłoby wejść do Final Four Pucharu Polski, bo zawsze jest miło być w takim turnieju. Fajnie byłoby też wejść do play-offów, mimo dużej konkurencji. Trener Sordyl już powiedział, że w każdym kolejnym meczu mamy być lepsi, niż poprzedniego dnia. Ja wierzę, że jeśli mówi to z takim przekonaniem, to tak samo tchnie to w zawodników. Wszyscy są tacy sami. Kiedyś piłkarze Leicester wygrali mistrzostwo Anglii, a nikt się tego nie spodziewał. Bijmy się, ale wszyscy muszą w to uwierzyć. Myślę, że mieszanka w szatni zawodników, którzy na zakończenie chcieliby jeszcze coś osiągnąć, plus kilku mocno niedocenianych w tej lidze, może dać fajne efekty.

Czy rozgrywki sezonu 2024/2025, w których spadną aż trzy kluby, będą dla Trefla szansą, skoro tworzy taką psychologiczną barierę i mocno podkreśla ten rodzinny charakter?
Co roku stawiają nas w drugiej części tabeli. Mariusz Wlazły zawsze powtarza, że szatnia jest bardzo ważna. Jeśli po treningu zawodnicy dalej zostają w szatni lub spotykają się w czasie wolnym, to tylko powoduje, że jeden za drugiego wskoczy w ogień. To widać. Myślę, że ta szatnia, która teraz została zbudowana... to jeszcze takiej nie pamiętam. Tam jest kilku zawodników, którzy potrafią dogrzać tę fajną atmosferę. A wtedy jeden idzie za drugim. To jak w ostatnim sezonie Mariusza, kiedy grał na przyjęciu, żeby wspomóc drużynę. Cieszył się tym. W Skrze Bełchatów nie mogli go do tego przymusić, a w Treflu sam chciał to zrobić. Czuło się, że ta drużyna chciała. W Warszawie bili się w złotym secie o puchary. Myślę, że ta szatnia będzie jeszcze lepsza, niż tamta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mbappe nie zagra z Polską?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto