Samochodów w Gdańsku przybywa z każdym rokiem. Już teraz jedno auto przypada mniej więcej na dwóch mieszkańców -i to nie tylko dorosłych! Problemem coraz częściej staje się nie tylko zaparkowanie w centrum miasta, ale i znalezienie miejsca na parkingu pod osiedlowym blokiem po powrocie z pracy. Gdańskie spółdzielnie mieszkaniowe, do których zaczęło docierać coraz więcej skarg, zdecydowały się zamknąć dla "obcych" nie tylko parkingi, ale całe drogi. I rozpętała się burza.
Czytaj także: Płatne parkowanie w Gdańsku: Mieszkańcy nie chcą płacić. Urzędnicy nie słuchają
Krytycy wytykali brak uwzględnienia aut służbowych, ograniczenie dopływu klientów do działających wewnątrz osiedli sklepów, usług czy kościołów. Choć spółdzielnie nieco zliberalizowały zasady, to przekonują, że ograniczenia są nie wynikiem fantazji prezesów, ale "decyzją wymuszoną".
- Do niedawna obok mieliśmy cichą i spokojną zieleń. Od kiedy powstała hala Ergo Arena, miejsca do parkowania szukają u nas dziesiątki osób - zauważa Dariusz Petrowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Żabianka". - Zakazy wjazdu bez identyfikatorów, które przysługują na każdy samochód mieszkańca, ale i dodatkowo - dla gości (po jednym na mieszkanie), wprowadzamy tylko na niektórych osiedlowych uliczkach - fragmentach ul. Sztormowej, Szyprów i Gdyńskiej. To po prostu konieczność.
Czytaj też: Gdańsk: Sprawdziliśmy jak działa mobiParking. Wady i zalety płacenia SMS-em za parkowanie
Dodaje, że choć początkowo "wjazdówki" miały zacząć obowiązywać już jesienią, ostatecznie wszystkie formalności udało się wypełnić dopiero w styczniu, a wydawanie identyfikatorów rozpocznie się w lutym.
Na sąsiednim Osiedlu Młodych, liczącym niemal trzy tysiące mieszkań, zakaz wjazdu bez identyfikatorów wprowadzono od piątku, 1 lutego. Na razie tylko na niewielkim fragmencie, bo jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, to "eksperyment", a władze spółdzielni ewentualne rozszerzenie strefy uzależniają od tego, czy pomysł się sprawdzi.
- Samochodów przybywa, a miejsc parkingowych jest wciąż tyle samo. Tu nie ma czego komentować, sytuację weryfikuje życie - słyszymy w sekretariacie spółdzielni Osiedle Młodych. Szansy na kontakt z prezesem lub jego zastępcą nie ma, bo temat rodzi kontrowersje.
Na radykalny krok, choć na mniejszą skalę, od 1 lutego zdecydowały się cztery bloki -lokatorzy 360 mieszkań LWSM Zaspa. Jej władze tłumaczą, że zdecydowały się na ten krok z powodu dużej presji mieszkańców, którzy domagali się także ogrodzenia osiedla, ponieważ nagminnie parkują tam pacjenci i odwiedzający leżący po drugiej stronie ulicy szpital na Zaspie.
- Zrobiliśmy ankietę, z której wynikało, że budowę ogrodzenia popiera 60 proc. tych, którzy na pytania odpowiedzieli. Inna sprawa, że jeśli chodzi o ponoszenie kosztów budowy i utrzymania szlabanów przekonanych było zdecydowanie mniej, dlatego ostatecznie zdecydowaliśmy się na znaki - słyszymy w zarządzie spółdzielni.
Odpowiednie oznaczenie stref ograniczonego ruchu to zadanie Zarządu Dróg i Zieleni. Jego przedstawiciele podkreślają jednak, że decyzje należą do poszczególnych spółdzielni.
- To my, jako zarządca terenu, ustawimy znaki przy miejskich drogach, ale te, na których ograniczenia obowiązują, są prywatną własnością spółdzielni. Nie mamy prawa ingerować w przyjęte przez nie rozwiązania. Jesteśmy jedynie wykonawcą - podkreśla Katarzyna Kaczmarek, rzeczniczka ZDiZ.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?