MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Konrad Kornatowski tęskni za togą. Co na to minister sprawiedliwości?

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Fot. Robert Kwiatek
Fot. Robert Kwiatek
Konrad Kornatowski, któremu prokuratura zarzuca utrudnianie śledztwa i nakłanianie do składania fałszywych zeznań w aferze przeciekowej w Ministerstwie Rolnictwa, chce wrócić do pracy w... prokuraturze.

Konrad Kornatowski, któremu prokuratura zarzuca utrudnianie śledztwa i nakłanianie do składania fałszywych zeznań w aferze przeciekowej w Ministerstwie Rolnictwa, chce wrócić do pracy w... prokuraturze. Jeden z najbardziej znanych trójmiejskich prawników złożył już wniosek o powrót do Prokuratury Krajowej w Warszawie. Pozytywne rozpatrzenie wniosku przez Ministerstwo Sprawiedliwości jest jednak mało prawdopodobne, gdyż szef tego resortu Zbigniew Ćwiąkalski nazwał postępowanie eksprokuratora "niestosownym".

- Pan Kornatowski wykazuje niezwykły tupet, starając się o stanowisko prokuratora krajowego - stwierdził minister w radiu RMF FM. Gdyby powrót Kornatowskiego rzeczywiście stał się faktem, minister byłby jego zwierzchnikiem.

Według Ćwiąkalskiego, podobny scenariusz jest możliwy dopiero wtedy, gdyby postępowanie wobec Kornatowskiego zakończyło się umorzeniem lub gdyby sąd uniewinnił podejrzanego z zarzutów karnych. Przedstawiciele środowiska prawniczego z Trójmiasta oficjalnie sprawy nie chcą komentować, bo wielu z lokalnych prokuratorów, sędziów i prawników wiążą z Kornatowskim zażyłe więzi.
- Na jego miejscu bym jednak takiego wniosku nie składał - twierdzi jeden z gdańskich prokuratorów. - Nie został co prawda skazany, obowiązuje oczywiście domniemanie niewinności, jednak podobne zachowanie może zostać i chyba zostało źle odebrane.

Sam Kornatowski przebywał w podróży poza Trójmiastem i nie odbierał telefonów.
Były komendant główny policji, kojarzony z eksministrem spraw wewnętrznych i administracji Januszem Kaczmarkiem, pochodzi z Gdyni i jest jednym z trójmiejskich śledczych, którzy zrobili w ostatnich latach zawrotną wręcz karierę. W prokuraturze pracuje od 1984 r., zaczynał w gdyńskiej "rejonówce". W latach 90. awansował do Wydziału do Walki z Przestępczością Zorganizowaną Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, po 2002 r. był już naczelnikiem Wydziału Śledczego w tej jednostce, jednocześnie pełnił funkcję jej rzecznika. W 2005 r. przeniósł się do Warszawy, został zastępcą tamtejszego prokuratora apelacyjnego. Wkrótce dzięki Kaczmarkowi trafił do Prokuratury Krajowej, gdzie otrzymał fotel szefa Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej. W lutym br. minister Kaczmarek powierzył mu funkcję komendanta głównego policji. Pełnił ją do sierpnia, gdy doszło do zatrzymań w związku z aferą przeciekową w Ministerstwie Rolnictwa.

Skażeni polityką

Artur Kiełbasiński red. naczelny naszemiasto.pl
Czy prokurator Konrad Kornatowski powinien wrócić do prokuratury? Taki wniosek złożył sam zainteresowany. W mediach na Kornatowskim nie zostawiono suchej nitki - "podejrzany w sprawie przecieku, a chce do prokuratury". To ważny argument. Ale dla mnie wcale nie kluczowy, bo nikt go jeszcze nie skazał.
Dla mnie kluczowy jest inny fakt - w lutym Kornatowski opuścił prokuraturę, aby stać się politykiem. Bo w takich kategoriach trzeba traktować jego przejście na stanowisko komendanta głównego policji. To nie był awans, po latach służby w mundurze. To była polityczna decyzja. Nie wiem, czy zasadna, ale wiem, że polityczna. A polityka to realizacja partyjnych planów i partyjnych idei. Polityka to "walka o swoje". W polityce nie ma miejsca na bezstronność, na obiektywizm. W polityce liczy się dochodzenie do celów, skuteczność, także w pokonywaniu politycznych przeciwników.
Tak rozumiana polityka to koniec choćby udawania "bezstronności". I każdy musi to zrozumieć. Nie tylko były prokurator Kornatowski. Muszą to zrozumieć dziennikarze, adwokaci, radcy prawni, policjanci obejmujący publiczno-polityczne funkcje. Bo w polityce bezpartyjni fachowcy to niestety tylko i wyłącznie piękny mit. I tak naprawdę nie ma w tym niczego złego - o ile nie udaje się później "pełni obiektywizmu" i ponosi konsekwencje swoich wyborów. Dlatego trzeba zrozumieć, że polityka to droga bez powrotu. Kornatowski, jak widać, tego nie zrozumiał. Zresztą nie tylko on.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto