MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Varda ma pomóc w awansie do Top 16 Euroligi

Paweł Durkiewicz
P. Świderski
W minioną niedzielę Asseco Prokom Gdynia podejmował beniaminka polskiej ekstraklasy Stal Stalowa Wola. Wynik 102:98 jest nieco mylący, gdyż wielkich emocji w tym starciu nie było, a dużo więcej zainteresowania niż sam mecz wzbudził pierwszy występ w żółto-niebieskich barwach nowego środkowego Ratko Vardy. Transfer wydaje się być trafieniem w dziesiątkę.

Varda ma za zadanie zastąpić wyrzuconego z drużyny Pape Sowa. Już na rozgrzewce zwracał uwagę potężną posturą i efektownymi tatuażami w stylu Milana Gurovicia. Na boisku pojawił się po kwadransie gry, gdy na tablicy widniał wynik 34:31 dla mistrzów Polski. Wejście Bośniaka od razu zmieniło obraz gry. Już w pierwszej akcji dwa punkty zdobył półhakiem. Po upływie pięciu minut miał aż 8 "oczek", z czego połowę zdobył szybko biegnąc do kontrataków! Właśnie wyraźne zaangażowanie w grę mogło spodobać się od zawsze wyczulonemu na tym punkcie trenerowi Tomasowi Pacesasowi.

W czasie pierwszego pobytu Vardy na boisku przewaga Asseco Prokomu wzrosła z 3 do 13 punktów do przerwy, a nowy zawodnik miał perfekcyjną skuteczność 4/4. W drugiej połowie wszedł przy stanie 73:64 i pomógł swojemu zespołowi dowieźć korzystny wynik do końcowej syreny. Ogółem w 13 minut na boisku miał 14 punktów (skuteczność 6/8 z gry) i 4 zbiórki.

- W tym sezonie do tej pory nigdzie nie grał, ale nie widać po nim większych zaległości. Może nie jest w jakiejś superformie, ale się stara. Bardzo liczę na jego pomoc, przede wszystkim w meczu z Chimkami - mówi trener Pacesas. Jego nowy środkowy spisał się w niedzielę należycie, trzeba jednak pamiętać, że prawdziwy sprawdzian czeka go dopiero jutro. Asseco Prokom zagra w Atenach z mistrzem Euroligi Panathinaikosem, a Varda będzie musiał zmierzyć się z takimi podkszowymi gigantami jak Czarnogórzec Nikola Peković czy Amerykanin Mike Batiste.

Z kolei jeszcze w ostatnim w 2009 roku meczu Asseco Prokomu do gry powrócił po długiej przerwie spowodowanej kontuzją kolana Przemysław Zamojski. "Zamoj" przebywał na parkiecie niecałe 6 minut i zdobył w tym czasie 2 punkty i 1 zbiórkę. Choć sam zawodnik zapewnia, że o urazie już zapomniał, w jego grze wyraźnie brakowało jeszcze dawnej dynamiki. W potyczce ze Stalą nie zagrał ani minuty, mimo że grający przez cały mecz David Logan mógł poczuć się zmęczony.

- Oczywiście Przemek wykazuje wielką chęć do gry, ale na razie musi odzyskać optymalną formę, a do tego najlepszym miejscem jest drużyna rezerw - tłumaczy trener Pacesas.
Póki co, Zamojski zagrał jeden mecz w trzecim zespole Asseco Prokomu, występującym na co dzień w II lidze. W wygranym 82:76 starciu z ekipą SIDEn Toruń miał 18 punktów (przy kiepskiej skuteczności 6/21 z gry), 6 zbiórek i 6 przechwytów.

od 12 lat
Wideo

Śniadanie prasowe z piłkarzami GKS Katowice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto