Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przez góry do marzeń: Dwóch gdańszczan osiągnęło sportowy cel, ale finansowego jeszcze nie. Ich akcja wciąż trwa

Rafał Rusiecki
Bartłomiej Pietruszka (z lewej) i Wojciech Kowalczyk na trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego
Bartłomiej Pietruszka (z lewej) i Wojciech Kowalczyk na trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego archiwum Wojciecha Kowalczyka
Bartłomiej Pietruszka i Wojciech Kowalczyk dopięli swego. Przez 12 dni przebieli Głównym Szlakiem Beskidzkim dystanse odpowiadające 12 maratonom. Na południu Polski promowali akcję "Przez góry do marzeń", która zakłada zebranie pieniędzy potrzebnych na sfinansowanie marzeń podopiecznych pomorskich hospicjów. W tej akurat kwestii jest jeszcze sporo do zrobienia.

- Wszystko się udało w naszej akcji, oprócz tego najważniejszego, czyli spełnienia marzeń. Przynajmniej na tę chwilę - tłumaczy Bartłomiej Pietruszka. - Skupiliśmy się na tej konkretnej kwocie 520 tys. złotych. W tej chwili staramy się tę akcję jeszcze nagłośnić. Zgłaszamy się do różnych firm, małych i dużych, z prośbą o wsparcie konkretnego marzenia w całości lub w jego części. Cały czas konto do wpłat jest otwarte.

Dane do przelewów:
Fundacja Hospicyjna
Nr konta: 34 1540 1098 2001 5562 4727 0006
BOŚ Bank SA o/Gdańsk
Adres: ul. Chodowieckiego 10
80-208 Gdańsk
Tytuł wpłaty: Przez Góry do Marzeń

Bartłomiej Pietruszka oraz Wojciech Kowalczyk są już po wyczynowej części akcji swojego pomysłu. Pokonali 12 maratonów w ciągu 12 dni. Włożyli wiele wysiłku w osiągnięcie tego celu. Włożyli też wiele pracy w same przygotowania. O ich szalonej wyprawie pisaliśmy już w kwietniu.

Gdańszczanie Bartłomiej Pietruszka i Wojciech Kowalczyk chcą pokonać 12 maratońskich dystansów w 12 dni

- W górach bardzo szybko zostaliśmy zweryfikowani - tłumaczy Pietruszka. - Drugiego dnia zrozumieliśmy, że bez bólu i cierpienia nie przebiegniemy. Mieliśmy mieć transport techniczny od jednego punktu do drugiego, ale trzy dni przed startem dowiedzieliśmy się, że musimy sobie radzić bez niego. Zaczęliśmy więc z 15-kilogramowym plecakiem każdy. To dało się we znaki zwłaszcza przy zbiegach mięśniom i stawom. Te dodatkowe kilogramy były zabójcze. Na ostatnie pięć dni zostaliśmy odciążeni przez znajomych i rodzinę, którzy te plecaki zabrali. Dopiero wówczas poczuliśmy się swobodnie.

- Sami dla siebie byśmy tego nie zrobili - dodaje Wojciech Kowalczyk. - Po czterech-pięciu dniach byśmy po prostu odpuścili. Cel tej akcji nas jednak pchał. Były momenty, że noga za nogą trzeba było powłóczyć. Pod opieką hospicjów na Pomorzu jest ponad 140 dzieci. My wybraliśmy po cztery z dwóch hospicjów, których MARZENIA chcemy spełnić. Czasu nie mamy, bo nie gra na naszą korzyść. Dzieci są chore i ich stan się pogarsza. Czujemy się zobowiązani, żeby z tych pieniędzy się wywiązać. Musimy działać szybko.

Przygotowaniom do sportowego wyczynu, ale i samej akcji gdańszczanie poświęcili kilka miesięcy. W trakcie morderczego biegu zadbali o promocję tej zbiórki. Rozdawali ulotki, zachęcając mijanych ludzi do wsparcia szczytnego celu. Ile pieniędzy udało się zebrać na hospicyjnym koncie? Około 28 tysięcy złotych.

- Zderzyliśmy się z rzeczywistością. Na ten moment nie możemy powiedzieć, ile osób złożyło się na tę sumę, bo to konto hospicyjne, do którego nie mamy bezpośredniego dostępu. Chcemy jednak uniknąć półśrodków, a marzenia spełniać w całości. Myślimy intensywnie co zrobić, aby szczęśliwie zakończyć akcję - dodaje Kowalczyk.

- Widzimy, że łatwiej nam będzie namówić kilka firm do większych wpłat, niż kilkadziesiąt tysięcy Polaków do mniejszych - mówi Pietruszka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto